środa, 31 lipca 2013

Co oglądamy?

Seriale, seriale - chyba każdy je ogląda. Od pewnego czasu, to wstyd nie oglądać :) Przedstawię wam moje top10 wszechczasów. Polecam sięganie do starszych produkcji, wśród których zdarzają się prawdziwe perełki.

10. Słowo na L - serial o lesbijkach. Najprościej tak można powiedzieć, bo naprawdę jest o tym. I wszystkim co ich dotyczy, czyli o życiu ogólnie. 

9. Dexter - szczególnie pierwsze sezony, które wiały świeżością, że aż strach.

8. Gotowe na Wszystko - dla kobiet, wiadomo, ale na poziomie.
Miasteczk Twin Peaks
7. Miasteczko Twin Peaks - klasyka..

6. Królestwo - Lars von Trier w najlepszej formie!

5. Dochodzenie - pierwszy serial kryminalny z nowszych produkcji, który naprawdę mnie zachwycił.

4. Chirurdzy - tasiemiec na poziomie.
Różowe lata 70.
3. Różowe lata 70. - jakiś sitcom też musiał się tu znaleźć ;) Opcjonalnie: Przyjaciele, Weeds i 2 spłukane dziewczyny

2. Gra o Tron - pod wpływem aktualnych emocji.
Sześć stóp pod ziemią
1. 6 stóp pod ziemią - najlepszy serial ever! Takich emocji i takiej amerykańskiej historii rodziny nie znajdziecie w żadnej innej produkcji.

piątek, 14 czerwca 2013

Artysta i rzemieślnik

Czy znacie różnicę? W skrócie - artysta tworzy wzorze, rzemieślnik produkuje według wzorca.  Doceniam rzemieślników, ale nie w przypadku literatury! Schematyczni pisarze są potrzebni? Wynika, że tak, patrząc na listy najlepiej sprzedających się książek, ale szczerze mówiąc uważam, że ich wartość i korzyść z czytania jest zerowa. Kobieta czytająca 15 romans oparty na tym samym szkielecie oglądając komedię romantyczną byłaby po prostu praktyczniejsza i zaoszczędziła swój czas.

Patrzę na to co się dzieje wokół pani Michalak i nie wierzę. Cóż ona w sobie ma, prócz klucza do każdej powieści? Sama z siebie nie nazwałabym tego literaturą. Po coż to jest? By zachęcić Polaków do czytania? Czy żeby zmarnować czas milionów kobiet, nic nie dającą lekturą? Już byłabym bardziej skora bronić Greya, bo jednak miał jakiś wpływ, coś zmienił, choć wartość literacka książki jest żadna. Są jednak książki, których nie warto wydawać i nie warto bronić, mam nadzieję, że w końcu to zrozumiemy. Zanim znaczenie słowa "książka" się wypaczy.

środa, 14 listopada 2012

Milan Kundera – Nieznośna lekkość bytu

Czy komuś trzeba polecać Kunderę? To chyba już symbol – sam Kundera, ale również ta jego książka. Często do niej wracam i zawsze odkrywam coś nowego, coś mnie zatrzymuje i zastanawia. Jest to opowieść smutna i piękna, bohaterów kocha się i nienawidzi, oparta jest na sprzecznościach, ukazuje wszystkie odcienie szarości – od czarnego do białego. Nie ma tam choćby zdania zbędnego, choćby jednego zdania, które mogłoby wkraść się przypadkowo – z każdym kolejnym przeczytaniem utwierdzam się w tym przekonaniu, do niektórych wątków trzeba po prostu dojrzeć. Zawsze też zastanawiam się jakim cudem na tak niewielu stronach Kunderze udaje się zawrzeć to wszystko – te wydarzenia, te emocje, taki szmat czasu. Przez książkę się płynie, zdania są piękne, język zachwyca i to jak Kundera nim operuje. Kunderę czyta się do utraty tchu!

środa, 24 października 2012

Komiksy?

Nigdy nie sądziłam, że komiks może stać się formą do mnie przemawiającą. Jestem miłośniczką słów - zdecydowanie. Nie zmieni się to na pewno, książki będą moją pierwszą i największą miłością, ale oto pojawia się kochanek... Komiksy, a dokładnie seria Neila Gaimana - Sandman. Śni mi się po nocach, każdy tom czytam po kilka razy, jestem nawet o krok od zakochania się w autorze ;) Oczywiście wielkim atutem są obrazy.. Przecudowne, każdy jak dzieło sztuki. Do tego klimat - nie sądziłam że można coś takiego wyczarować w komiksie.
Jedyne na co mogłabym ponarzekać, to cena bardzo wysoka. Oczywiście chcę mieć swój komiks, a mnie nie stać. Innych wad nie widzę.